Program wyjazdu
Zbiórka na lotnisku Warszawa Chopina. Przewodnik odbiera grupę na lotnisku w Miami. Dla tych, którzy jeszcze nie opadli z sił – nocny przejazd ulicami Miami, „słonecznego stanu” – Florydy.
Budzi nas letni poranek, wilgotność jakby wyższa, krem do opalania, krótkie spodenki, plecak, woda i zaczynamy naszą przygodę. Czeka na nas Park Narodowy Everglades, to majstersztyk natury, potocznie zwany „bagnem”, jednakże w praktyce to wolno przemieszczająca się rzeka o szerokości 70 km, zwana „The River of Grass”. Jest to trzeci co do wielkości Park Narodowy w USA, o powierzchni ok. 6100 km2. Ekosystem ten to różnorodność dzikiej natury, kolorowego ptactwa, ryb, aligatorów czy roślinności, jakiej nie spotkamy nigdzie indziej na świecie. Wypatrywanie aligatorów zaczynamy od godzinnej wycieczki łódką po mokradłach parku połączone z występem tych tresowanych gadów. Oko w oko z aligatorem, to jedno, a drugie to grillowane mięso z aligatora, czy smażone „żabie udka” na które udajemy się do „Gator Grill” na lunch. Nasze podniebienia będą w siódmym niebie, więc ruszamy dalej na eksplorację tego cudu natury, a przed nami takie atrakcje jak: Everglades National Park Visitor Center, gdzie dowiemy się mnóstwo ciekawych informacji o parku; udamy się na krótki trekkingi by poczuć klimat tej obłędnej dziczy i „napstrykać” fotek. Nasz kolejny cel na dziś to Key West – miasto położone na wyspie o tej samej nazwie, w archipelagu Florida Keys, obejmującym 1700 wysp. Jest najdalej wysuniętym na południe miastem kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, a poprowadzi nas tu autostrada „Overseas Highway”, przez niezliczone wyspy i ok. 130 mostów. „Zostaw swoje kłopoty przed wyspą – odbierzesz je nietknięte, jak będziesz wracał” – taki napis widnieje na tablicy przed wjazdem do miasta i tego się trzymamy. Wieczorny spacer śladami Ernesta Hemingwaya, który tworzył tu swoje największe dzieła oraz kolacja w jego ulubionej knajpce „SloppyJoe’s”. Resztę atrakcji zostawiamy na jutro.
Budzi się nowy dzień. Key West to miasteczko z własną kulturą, tradycjami, prawami i sielskim życiem. Bujne zarośla bugenwilli, kury spacerujące po ulicach, drzemiący w hamakach ludzie i wyspa Fidela Castro oddalona zaledwie o 140 km sprawia, że miejsce jest wyjątkowe, uznawane za najbardziej tolerancyjne na wschód od San Francisco. Wyspa to zaledwie parę kilometrów kwadratowych. Szybkie śniadanie i ruszamy. Wakacje bez łódki, plaży i opalania? Być nie może, tak więc miejscowy rodak zabiera nas na kilkugodzinne łódkowanie, gdzie rozkoszujemy się kąpielą w oceanie, nurkowaniem i relaksem przy dobrym drinku. Przed nami jeszcze takie wieczorne atrakcje jak: Key West Marina, dom Ernesta Hemingwaya, Southernmost Point – najbardziej wysunięty punkt USA na południe – gdzie każdy obowiązkowo „strzela” fotkę przy pamiątkowej boi.
Poranny relaks, chwilka czasu na pamiątki i wracamy do Miami, po drodze zatrzymując się na niebiańskich plażach zaznać ukojenia w ciepłych wodach Atlantyku. Odwiedzimy dzielnicę Little Havana wciąż dudniącą kubańskim życiem. Porą nocną rozkocha Nas w sobie Miami Beach, najbardziej rozrywkowe połacie Floryd, więc i my pozostaniemy w tym klimacie do późnych godzin nocnych w dzielnicy Art Deco – z architekturą w stylu art deco, która zawiera największą na świecie koncentrację architektury lat „20” i „30”. Te wibrujące kolorami budynki reprezentują epokę, kiedy Miami promowane było i rozwijało się jako „tropikalny ogród zabaw”.
Szybkie śniadanie, zarzucamy ręcznik na ramię i raczymy się porannym błękitem oceanu, powoli żegnając się z tym rajskim kawałkiem naszej planety. Ruszamy na północ wschodnim wybrzeżem, co chwilę mijając urokliwe nadoceaniczne miasteczka „sunshinestate”: West Palm Beach, Vero Beach czy Daytona Beach, gdzie na pewno przystaniemy choć na chwilę – rozprostować nogi, zjeść coś tropikalnego, a nawet wskoczyć do oceanu. Nasz cel to kameralne St. Augustine, lecz po drodze nie obędzie się bez niespodzianek: Przylądek Canaveral i utworzony w 1962r. Kennedy Space Center – centrum lotów kosmicznych NASA, Blue Spring State Park –popularne wśród turystów źródło na Florydzie, gdzie przybywa kilkaset manatów, by spędzić zimę w przejrzystej, ciepłej wodzie. Manaty mają do 4 metrów długości, ważą ponad 500 kg, są gatunkiem zagrożonym wyginięciem, na Florydzie objęte ochroną. Akcja „plaża” towarzyszy nam dalej, więc pokusimy się o nurkowanie w tej krystalicznie czystej wodzie, podziwiając florę i faunę na wyciągniecie ręki. Późnym wieczorem docieramy do St. Augustine – to jedno z piękniejszych miast USA o bardzo bogatej historii, założone 28 sierpnia 1565roku, przez hiszpańskiego admirała Pedro Menendeza de Aviles, jest to najstarsza europejska osada w kontynentalnej części USA. Główna ulica miasteczka to St. George Street, na której znajduje się mnóstwo wspaniale zachowanych budynków w stylu kolonialnym; to również miejsce, gdzie nie brakuje barów, sklepików i nocnego życia.
Kto rano wstaje, ten podziwia majestatyczny wschód słońca na niebiańskiej plaży, gdzie horyzont kłania się promieniom słońca. Dziś przed nami 600 km w zaciszu naszego Vana, jednak nie po nudnej autostradzie. Do Jacksonville będzie nas prowadzić zjawiskowa nadoceaniczna droga A1A. Z prawej strony będziemy podziwiać blask oceanu, z lewej rzekę Tolomato – to wszystko powoduje niesamowite wrażenie i nieopisaną radość podróżnika. Jax lub River City, jak powiadają miejscowi, to największe miasto Florydy, a jedenaste co do wielkości w Stanach Zjednoczonych oraz jedno z najsympatyczniejszych, o czym przekonacie się sami. My te kilka godzin spędzimy w centrum miasta, które to jest oazą kultury, sztuki, kulinariów i uśmiechniętych twarzy. Na lunch udajemy się do Jacksonville Landing, okolicy znajdującej się przy rzece St. John’s River. Stąd roztaczają się przepiękne widoki na rzekę, a miejsce to słynie z najlepszego Sushi w USA. Czas ruszać dalej, ale zanim zmienimy stan na Goergia, krótki postój i trekking w Okefenokee Swamp Park czyli wspaniały rezerwat przyrody z jego mieszkańcami – żyją tum.in. puma, nazywana często panterą florydzką, rysie, wydry, szopy pracze oraz niedźwiedzie czarne, czyli baribale. Oprócz tego zaobserwować tutaj można 37 gatunków płazów, 39 gatunków ryb i 233 gatunki ptaków. Wieczorny przyjazd do Atlanty. Zmęczeni, ale szczęśliwi…
Centrum amerykańskiego biznesu, z wysokimi wieżowcami, najbardziej zaludnione miasto amerykańskiego stanu Georgia z 420 tysiącami mieszkańców, na czwartym miejscu na liście miast skupiających największe korporacje w USA– miasto to, to Atlanta, stolica stanu Georgia w Stanach Zjednoczonych. Teren miasta niegdyś należał do Indian z plemienia Krików i Czirokezów, którzy potem przekazali te ziemie białym ludziom. My naszą przygodę z tą metropolią zaczynamy od siedziby Coca-Coli – to właśnie tu w skarbcu przechowywana jest jej receptura. Otóż w świecie Coca-Coli dowiemy się wielu ciekawostek na temat tego znanego na całym świecie napoju! Sami skomponujemy recepturę, czy też skosztujemy Coli u źródeł. Popołudnie spędzamy w parku Centennial Olympic Park, gdzie dla ochłody miejscowi zażywają kąpieli w fontannie. Jest to również miejsce imprez kulturalno-artystycznych. Pospacerujemy po downtown śladami Martina Luthera Kinga, odwiedzimy stanowy Capitol po czym ruszamy na podbój wszystkich jesiennych kolorów świata. Nocleg w Blue Ridge.
Budzi nas jesienny poranek w malowniczym górskim miasteczku otoczonym przez góry Pasma Błękitnego, stanowiącego najwyższy łańcuch górski południowych Appalachów w USA, nad rzeką Toccoa. Nieśmiało spoglądamy za okno, w tej scenerii kolorów można dostać obłędu, gdyż dominującym gatunkiem drzew są tu liściaste dęby. Dzień zaczynamy od 4-godzinnej wycieczki zabytkowym pociągiem wzdłuż rzeki Toccoa – Blue Ridge Scenic Railway. Nawet Polska Złota Jesień w Bieszczadach nie powala tak na kolana jak ten krajobraz. Zawitamy do międzystanowych miasteczek Caysville, Georgia i Copperhill, Tennessee, gdzie będzie czas na pamiątki, zdjęcia i relaks. Blue Ridge to kolebka lokalnego piwa, wina i pysznego regionalnego jedzenia, więc po powrocie lunch na bogato. Drugi oddech łapiemy nad kameralnym jeziorkiem Blue Ridge, po czym ruszamy do „Vegas” w stanie North Carolina – Cherokee, leżącego u bram Parku Narodowego Great Smoky Mountains. Wieczorną porą oddamy się jeszcze dawce adrenaliny przy ruletce i jednorękim bandycie, w miejscowym kasynie Harrah’s.
Kolejny jesienny dzień – szybkie śniadanie, kawa na rozbudzenie i ruszamy na podbój górskich krajobrazów, przypominających bieszczadzkie i beskidzkie pejzaże. Park Narodowy Wielkich Gór Dymnych na pograniczu stanów Tennessee i Północna Karolina, obejmuje powierzchnię 2109 km2, z najwyższym szczytem – Clingmans Dome o wysokości 2024m.n.p.m. Nazwa Parku wywodzi się z częstych mgieł, które jak dym (smoke) snują się wzdłuż górskich zboczy. Nim zapukamy do bram parku, zobaczymy wodospad Soco Falls po czy oddamy się pięknu 26 km widokowego odcinka drogi Blue Ridge Parkway, raz po raz, zatrzymując się w punktach widokowych, by doznać zauroczenia. W sercu parku odwiedzimy zjawiskowe miejscówki, które dobitnie zobrazują nam piękno tego miejsca: Oconaluftee Visitor Center, zabytkowy młyn Mingus z 1886r., Newfound Gap, Clingmans Dome, Chimneys Picknic Area czy północny wjazd do parku, gdzie na pożegnanie będziemy mieli okazję zobaczyć krótki seans czy wystawę tematyczną. Do wyboru mamy również kilka zjawiskowych trekkingów, ale ten temat omówimy wspólnie i dostosujemy do warunków kondycyjno-pogodowych. Na kolację udajemy się do miasteczka Gatlingburg, do browaru Smoky Mountains z przepysznym lokalnym jedzeniem. Nocleg w Kingsport.
Dzień dobry Tennessee. Dziś troszkę odpoczynku w zaciszu naszego Vana, do przejechania ok. 600 km, ale to nie znaczy, że będzie nudno. Czas umilać nam będzie stan Wirginia, jego miasteczka, przyroda, kultura, kulinaria, natura i zjawiskowość otaczających nas Appalachów. Wirginia nazywana jest także „Old Dominion”, ponieważ jako pierwsza ze stanów posiadała kolonialną siedzibę w kontynentalnej Brytyjskiej Ameryce i „Mother of Presidents”, ponieważ, aż ośmiu prezydentów USA urodziło się w tym stanie. Pierwszy przystanek to Młyn Mabry z 1903r., gdzie zatrzymamy się na lunch, aby spróbować przepysznej lokalnej szynki, serwowanej w tamtejszej restauracji. Zaraz za rogiem zatrzymujemy się w lokalnej winiarni na degustację, aby lepiej się trawiło. Nie ominie nas wizyta w jedynym Parku Narodowym stanu Wirginia – Shenandoah, w którego zjawiskowość i kolorystykę zabierze nas droga Skyline Dr. Nocleg w okolicach stolicy USA.
Ważność dzisiejszego dnia to niewątpliwie rola Waszyngtonu na arenie międzynarodowej, obecność Białego Domu, Kapitolu, siedziby FBI, Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i ponad 170 placówek dyplomatycznych. Jak na stolicę przystało ulice są czyste i uporządkowane ze sporą ilością zielonych terenów. Architektura stolicy sprawia wrażenie dostojnej i eleganckiej. W niczym nie przypomina amerykańskich metropolii z nowoczesnymi wieżowcami. Zabudowa miasta jest niewysoka – najwyższy budynek posiada 13 pięter, zobaczcie sami. Prezydenckie śniadanie i ruszamy, a przed nami: Kapitol – siedziba Kongresu Stanów Zjednoczonych i Sądu Najwyższego, w budynku znajduje się podziemne przejście prowadzące do sąsiedniej Library of Congress – największej biblioteki na świecie, posiadającej 95 milionów woluminów; kolejno zobaczymy Pomnik Waszyngtona– obelisk, jest najwyższą budowlą w Waszyngtonie i najwyższym obeliskiem na świecie – mierzy 169,5m., a my postaramy się dostać na jego taras widokowy; dalej National Air and Space Museum; kolejne miejsce to Biały Dom – mieszkali tam wszyscy prezydenci USA poza Georgem Washingtonem, który dopiero zlecił jego powstanie. Można śmiało powiedzieć, że jest to najbardziej strzeżony budynek – nie tylko w kraju, ale i na świecie; zobaczymy także Mauzoleum Abrahama Lincolna; Pentagon – Departamentem Obrony USA. Wieczorny przejazd do Filadelfii urozmaici nam wizyta w rozświetlonym Baltimore w stanie Meryland.
Filadelfia, potocznie „Philly” lub The City of Brotherly Love w stanie Pensylwania leżąca nad rzeką Delaware, zajmuje piąte miejsce pod względem liczby ludności w USA i do momentu powstania Waszyngtonu, była stolicą kraju. Dziś pałamy zachwytem nad wspaniałymi budynkami z ubiegłego wieku, kontrastującymi z bardzo nowoczesną architekturą. City Hall – położony w samym sercu Filadelfii, zachwyca swoją monumentalnością, sam budynek zaprojektował John MacArthur, a jego budowa została ukończona w 1901 roku. Kolejno zobaczymy Ratusz miasta mierzący 167 m wysokości, na którego wieży znajduje się wspaniały zegar o średnicy 8 metrów. Następny punkt to Independence Hall, czyli budynek, w którym podpisano Deklarację Niepodległości; dalej Eastern State Penitentiary – ruiny więzienia, okrzykniętego najdroższym w kraju – budynek z 1829 roku został wyposażony w centralne ogrzewanie i bieżącą wodę, dużo wcześniej niż Biały Dom, a przebywali w nim najgroźniejsi przestępcy, wśród nich amerykański gangster Al Capone. Kolejną atrakcją będzie The Rocky Statue and the Rocky Steps –dwutonowy posąg Rockiego Balboa, a na samym szczycie schodów znajdziemy ślady trampek Sylwestra Stalone odciśnięte w chodniku. Będąc w Filadelfii obowiązkowo należy spróbować lokalnego przysmaku Philly Cheesesteak, tj. grillowana bagietka, zawierająca kawałki wołowiny, cebulę oraz potrójną ilość sera. Posileni, gotowi do drogi, ruszamy na podbój Nowego Jorku. Dla tych, którzy jeszcze nie opadli z sił – krótki spacer.
O Nowym Jorku można by napisać kolejną książkę. Miasto to niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju albo się je pokocha, albo znienawidzi. Tam wszystko dzieje się szybko, głośno, w tłumie. Wszystkiego doświadcza się intensywnie. Jest męczące, ale bardzo inspirujące, z charakterem, z pazurem, mieszające w głowie i pozostające w niej na zawsze. My przez te 2 dni, skupimy się na miejscówkach „must see”, aby były one pretekstem do ponownego powrotu. Kolejność atrakcji dopasujemy do warunków pogodowych i nas samych. Zaczynamy: Trzy platformy widokowe, które wzbijają się w przestworza: One World (World Trade Center) wysokie na 417m, gdzie na dole znajdują się dwa memoriały upamiętniające każdą z wież WTC zniszczonych w zamachu z 11 września 2001 roku, kolejno Empire State Building 381m., Top of the Rock 260m., każda inna, każda spektakularna, na pewno zdobędziemy jedną z nich. Dalej udamy się na Times Square – ikona Nowego Jorku, którą kojarzymy z ogromu billboardów świetlnych największych marek świata; kolejne miejsce to Financial District – dzielnica finansowa Manhattanu, gdzie łapiemy byka za rogi; następnie udamy się pod Federal Hall i pomnik George’a Washingtona – pierwszego prezydenta USA. Budynek Federal Hall pierwotnie służył jako drugi ratusz NY, w latach 1785-1788 używany był jako siedziba Kongresu Konfederackiego, natomiast w latach 1789-1790 pełnił funkcję pierwszego miejsca pracy Kongresu Stanów Zjednoczonych. Nie sposób zwiedzić New York nie widząc Statuy Wolności – próbujemy złapać prom i zobaczyć ją z bliska. Na Brooklyn Bridge – obowiązkowe zdjęcie – jest to jeden z tych mostów, które po prostu trzeba uwiecznić i zobaczyć. Odwiedzimy też Washington Squere Park – miejsce spotkań kulturalno-artystycznych nowojorczyków, zobaczymy Nowojorską Bibliotekę Publiczną – jest jedną z największych na świecie i zarazem jedną z najważniejszych placówek tego typu dla USA. Kolejny punkt to Rockefeller Center – składa się 19 budynków zbudowanych przez tę sławną w świecie rodzinę. Przed nami „Fifth Avenue” czyli Piąta Aleja – marzenie każdej zakupoholiczki!!! Nigdzie nie ma tylu wspaniałych butików najlepszych projektantów mody z całego świata w jednym miejscu. Zobaczymy także Grand Central Terminal – jeden z największych dworców kolejowych na świecie pod względem liczby peronów. Wszystkie linie dojazdowe kolei ukryte są pod ziemią (41 linii na pierwszym i 26 na drugim poziomie), dodatkowo przebiegają tędy 4 linie metra i jedna linia specjalna. Największe wrażenie robi tu przepiękna architektura. Jak New York to też słynny Central Park – nazywany jest zielonymi płucami Nowego Jorku i jest drugim co do wielkości parkiem w mieście – zajmuje 843 akry. Jeśli oglądaliście „Kevin sam w Nowym Jorku” to powinniście rozpoznać Hotel Plaza – to właśnie tam, mały Kevin wykupił sobie pobyt „all Inclusive” i spotkał w recepcji Donalda Trumpa. Czas ruszać dalej na północ, nocleg w Scranton w Pensylwanii, mieście dobrze znanym fanom serialu „The Office”.
Budzi nas chłodne powietrze północy USA. Po czterech dniach w światowych metropoliach nabieramy wiatru w żagle, obcując sam na sam z naturą stanów Pensylwania i Nowy Jork. Szybkie śniadanie, na dzień dobry odwiedzamy pomnik naszego rodaka – Tadeusza Kościuszki „ojca amerykańskiej artylerii” i w drogę na podbój wodospadu Niagara, która rozpala umysły globtrotterów całego świata. “Niagara Falls” to tak naprawdę trzy położone bardzo blisko siebie wodospady. Po stronie amerykańskiej znajdują się kaskady: American Falls (Wodospad Amerykański) oraz wodospad American BridalVeil (Welon Panny Młodej), mające ponad 60m wysokości i 300 m szerokości, rozdzielone są małą wyspą Luna Island (Księżycowa Wyspa). Najpopularniejszy wodospad świata leży całkowicie na terytorium Kanady i wcale nie nazywa się Niagara Falls – jego właściwa nazwa to Horseshoe Falls, co oznacza Wodospad Podkowa. My naszą przygodę zaczynamy od rejsu statkiem, który podpływa pod sam wodospad. Oj tak, to jest to uczucie „chwilo trwaj”, nic nie widać, jest mokro, bryza spadającej wody jest tak silna, że uniemożliwia obserwację, jednak euforia nas rozpiera. Tu po stronie amerykańskiej odwiedzimy jeszcze kilka punktów widokowych, żeby uwiecznić ten błogi widok. Ostatnia kolacja na amerykańskiej ziemi, a skoro jesteśmy w kolebce „kurzych skrzydełek”, raczymy się wybornymi „chicken wings” w jednej z restauracji np. „Duff’s Famous Wings”. Mostem tęczowym przekraczamy granicę z Kanadą i już po chwili winda wynosi nas na 236 m – Skylon Tower – platformę obserwacyjną, z której podziwiamy rozświetloną panoramę Niagary i okolic. Cóż to był za dzień! Nocleg w okolicach Toronto.
Toronto to największe miasto Kanady oraz stolica prowincji Ontario, najbardziej wieloetniczne miasto na świecie, kolebka kultury i sztuki, jedna z najbardziej zielonych metropolii na świecie. Według statystyk na każdego mieszkańca przypada, aż 10 drzew. Ruszamy – pierwsza atrakcja i chyba najbardziej rozpoznawalna to CN Tower – najwyższy budynek Ameryki Północnej wysoki na 553 m; oferuje widoki na miasto z wysokości 346m oraz 446m. Sam wjazd na górę jest niesamowity, bowiem zarówno ściany i jak i podłoga windy są przeszklone. Następnie na ochłodę umysłu zaoferujemy trochę sztuki ulicznej w Graffiti Alley, po czym przemykamy przez dzielnicę chińską w Toronto, aby na lunch zawitać do Kensington Market, gdzie będziemy się raczyć lokalnym przysmakiem „Poutine” – to frytki z gulaszem wołowym i serem kozim. Następnie zwiedzimy Distillery Historic District – starą rozlewnię whisky zamienioną w dość hipsterskie sklepiki, knajpki i małą, uliczną galerię sztuki. Obowiązkowe pamiątkowe zdjęcie przy kolejnej ikonie miasta Gooderham Building, po czym wskoczymy na prom i popłyniemy na okoliczne wysepki, obserwując wspaniałą panoramę miasta. Na wieczór zostawiamy sobie jeszcze zdjęcia przy oświetlonym napisie „Toronto” i spacer po mieście.
Ostatnie kanadyjskie śniadanie, do południa zakupy w centrum handlowym np. Eaton Centre. Transfer na lotnisko. Wylot do kraju.
Przylot w godzinach popołudniowych lub wieczornych.































