Dzień 1. Przejazd z Warszawy do Sapanty
Wyjazd z Warszawy o godz. 5:00. Przejazd busem przez Polskę, Słowację, Węgry do rumuńskiego, wieloetnicznego górskiego regionu Maramuresz (Marmarosz, Marmatei), do wsi Sapanta. Przejazd ok. 800 km, czas ok. 13 godz., na miejscu jesteśmy około godz. 18:00. Zakwaterowanie w tradycyjnym pensjonacie nieopodal głównej atrakcji wsi, tzw. "wesołego cmentarza". Spacer dla rozprostowania nóg. Podziwiamy ludową architekturę marmaroską, słynne rzeżbione bramy, stroje ludowe kobiet, słomiane kapelusiki mężczyzn i barwne wyroby ludowego rękodzieła. Kto zapomniał z Polski może nabyć gruby owczy sweter lub baranią czapę na górskie warunki. Wieczorem idziemy na wspólną kolację do miejscowej gospody. Delektujemy się ciorbą, czyli flakami ze śmietaną, sarmalami w liściach winogron (gołąbki) i mici, czyli kebabem z mamałygą. Do popicia domowe białe wino.
Dzień 2. Wesoły cmentarz i początek trekkingu w Maramuresz
Wczesna pobudka, śniadanie. Zwiedzanie "wesołego cmentarza", atrakcji znanej z każdego rumuńskiego przewodnika. Na powierzchni kilku hektarów rozciąga sie kolorowy cmentarz malowanych grobów. Każda kwatera zdobiona jest indywidualnie, przedstawia obrazy z życia zmarłego, jego zawód, hobby, wady i zalety. Po zwiedzaniu przejazd busem do wioski Repedea - punktu wypadowego do wejścia na Farakuł - najwyższy szczyt Maramuresz. Zakładamy "bazę" w miejscowym schronisku górskim, gdzie zostawiamy zbędny ekiwpaż. Pakujemy sprzęt i prowiant na kolejny dzień.
Dzień 3. Wejście na Farakuł
Wczesna pobudka, śniadanie, wyjście w stronę Farakuła (1961 m n.p.m.), najwyższego szczytu Maramuresz, przypominającego nieco szczyty Tatr Zachodnich. Przy dobrej pogodzie będziemy mieć bajeczne widoki na Karpaty Ukrainy, m.in. na Czarnohorę. Zejście do Repedea, zakupy w miejscowym sklepie, kolacja, kiełbaski przy ognisku. Nocleg w miejscowym schronisku.
Dzień 4. Wejście na szczyt Popa Ìwana Marmaroskiego
Dalszy trekking w Maramuresz, jednodniowe wejście w podobnej ("bieszczadzko-tatrzańskiej") scenerii na ciekawy, widokowy, szczyt graniczny (Rumunia, Ukraina) Maramuresz - Popa Iwana Marmaroskiego (1936 m n.p.m.). Wieczorem powrót do bazowego schroniska. Sklep i kolacja przy ognisku.
Trasa alternatywa w razie niepogody: szlak drewniannej architektury marmaroskiej - kościoły, klasztory, gospodarstwa, cmentarze w miejscowościach Viseu de Jos, Viseu de Sus, Rozavlea, Bogdan Voda.
Dzień 5. Borsza i początek trekkingu w Górach Rodniańskich
Wczesna pobudka. Przejazd do Borszy w Góry Rodniańskie, zwane czasem Alpami Rodniańskimi - ze wzgledu na ogromną powierzchnię, granitową budowę i wysokości względne przekraczające czasem 1800 m n.p.m.. Trasa około 2 godz. Po drodze zakupy w supermarkecie. Busa zostawiamy na górskim parkingu, pakujemy namioty i ekwipunek na 4 dni i podchodzimy do schroniska pod stacją meteo nad górskim jeziorem Lezer, pod szczytem Petrosula Rodniańskiego (2303 m n.p.m.). Rozbijamy namioty, ewentualnie (jeśli będą wolne miejsca) zajmujemy schronisko pod stacją meteo. Tu będzie nasza baza wypadowa. Dla chętnych wyjście na zachód słońca na pobliskiego Pietrosula. U gospodyni zamawiamy na kolację aromatyczną mamałygę.
Dzień 6. Dalszy trekking i zdobycie Petrosula
Wczesna pobudka i trekking na lekko w okolicach Petrosula, szczyty: Petrosul (2303 m n.p.m.) oraz pobliskie Buhaescu Mare (2268 m n.p.m.), Buhaescu Mici (2221 m n.p.m.), Rebra (2111 m n.p.m.) i Gropilor (2063 m n.p.m.). Wieczorny powrót do bazy nad jezioro Lezer. Przy dobrej pogodzie "morsowanie". Kolacja przy ognisku.
Dzień 7. Dalszy trekking i wędrówka główną granią Gór Rodniańskich
Bardzo wczesna pobudka i długa trasa, na szczęście na lekko. Zejście z grani i zdobycie widokowego Puzdrelora (2189 m n.p.m.). Wieczorny powrót do bazy i kolacja przy ognisku i atrakcja - konkurs krajoznawczy z nagrodami.
Przy dobrej pogodzie i formie bierzemy pod uwagę jeden 2-dniowy wypad z noclegiem w oryginalnej rumuńskiej bacówce. W tym wypadku powrót do bazy ok. południa 8 dnia.
Dzień 8. Zejście do Borszy i pożegnalna kolacja
Dalszy trekking w Górach Rodniańskich, tym razem schodzimy do niżej położonych polodowcowych jezior i leżących nad nimi bacówek, gdzie samakujemy mleka, żentycy i miejscowej bryndzy (brynzy). Robimy sesję fotograficzną z autentycznymi rodniańskimi Góralami, stadami owiec, krów i wszechobecnymi tu ciobanescami, czyli owczarkami karpackimi.
Po południu schodzimy do Borszy, gdzie kwaterujemy w pensjonacie. W gospodzie jemy pożegnalna kolację, składającą się zapewne z baranich szaszłyków, ciasta placinta i słodkich pączków papanasi nadziewanych serem i polewanych owocowym sosem. Popijamy to czerwoną feteascą negra i wcześnie udajemy się w objęcia Morfeusza.
Dzień 9. Borsza - Warszawa
Ruszamy w powrotna trasę z Borszy do Warszawy ok. godz. 6:00. Przejazd do stolicy zajmie ok. 15 godzin. Po drodze mamy jeszcze czas na zakupy, miejscowe trunki, miody i koniecznie aromatyczną rumuńską bryndzę. Polecamy też dobre na nasz klimat kożuchy, czapy oraz "pancerne" grube rumuńskie skarpety. Do Warszawy docieramy w godzinach wieczornych. Po odśpiewaniu "Pe cimpoi" Sandu Ciorby udajemy się w kierunku swoich domostw.
Powyższy program ma charakter orientacyjny i jego realizacja jest uzależniona od warunków pogodowych, drogowych oraz od zdrowia i kondycji uczestników.
W razie pytań o szczegóły wyjazdu prosimy o kontakt mailowy na adres: jacek@zorientowani.pl lub telefoniczny na numer 514 433 552.
Charakter trekkingu: letni wysokogórski trekking typu Tatry Zachodnie, w większości na lekko, ewentualnie z bagażem na 2 dni.
Wyposażenie:
Jedzenie: we własnym zakresie, można kupić na miejscu, ceny podobne do polskich.
Karpaty to drugie największe górskie pasmo Europy, a z pewnością najbardziej dzikie. W samych Karpatach rumuńskich żyje połowa europejskich niedźwiedzi, czyli ok. 6 tysięcy sztuk, do tego ogromna populacja wilków (4 tysiące), rysiów (2 tysiące), kozic i orłów przednich. Tak więc nasza wyprawa to gratka dla wielbicieli górskiej przyrody. Do walorów przyrodniczych dochodzi rumuńska góralszczyzna. Na wielkich obszarach hal nadal prowadzi się naturalny wypas owiec, krów i koni. Liczne bacówki chętnie goszczą turystów serem, mlekiem i śmietaną, a w razie potrzeby noclegiem. Na wysokich połoninach nierzadko usłyszymy głos rogu, a w wiosce weźmiemy udział w góralskim weselu czy chrzcinach. Nadal w codziennym użyciu są liczne stroje regionalne. Generalnie wędrując przez góry Rumunii mamy wrażenie, jak byśmy byli w Tatrach, z tym że 100 lat temu.
Dodaj komentarz