Pierwsze co kojarzy się z Peru to Machu Picchu. Dopóki jednak nie odwiedzi się tego pięknego kraju trudno sobie uzmysłowić, że jest on dosłownie usiany ruinami czasami w lepszym a czasami gorszym stanie. Nawet jeśli nie mamy zapędów archeologicznych, a ruiny kojarzą nam się z kupą kamieni i nudą, Peru, a szczególnie okolice Cuzco potrafią zachwycić każdego, szczególnie, że ruiny położone są w przepięknych okolicznościach przyrody
Pierwsze co kojarzy się z Peru to Machu Picchu. Dopóki jednak nie odwiedzi się tego pięknego kraju trudno sobie uzmysłowić, że jest on dosłownie usiany ruinami czasami w lepszym a czasami gorszym stanie. Nawet jeśli nie mamy zapędów archeologicznych, a ruiny kojarzą nam się z kupą kamieni i nudą, Peru, a szczególnie okolice Cuzco potrafią zachwycić każdego, szczególnie, że ruiny położone są w przepięknych okolicznościach przyrody. Dodatkową motywacją do zwiedzania jest Boleto Turistico del Cusco Integral, czyli bilet, który w zależności od opcji albo obejmuje wszystkie okoliczne atrakcje, albo w tańszej wersji część z nich. Nie ma w zasadzie możliwości kupienia pojedynczych biletów. Z perspektywy czasu myślę, że to dobrze, bo nie było takiego miejsca, które nam się nie podobało. Ale może to dlatego, że jako dziecko chciałam zostać archeologiem, a obraz Machu Picchu był pierwszym nastoletnim symbolem marzenia o podróżach.
Cuzco
Cuzco to dawna stolica Inków. W języku keczua oznacza „pępek świata”, a dla nas ten „pępek” stał się bazą wypadową do okolicznych atrakcji. Część z nich jest na tyle blisko Cuzco, że na nocleg, bez problemu, można wrócić do miasta. Samo Cuzco to połączenie inkaskich ruin z kolonialną zabudową Hiszpanów. Najlepszym tego przykładem jest świątynia Słońca – Coricancha, na której ruinach powstał klasztor Dominikanów. Jedna ze ścian świątyni pokryta była podobno złotymi płytkami. Niestety dzisiaj po złocie nie pozostało ani śladu.
Twierdza pumy
Miało być jednak o okolicznych atrakcjach, więc zaczynamy od Sacsayhuamán, czyli twierdzy położonej na zboczu góry otoczonej potrójną linią murów obronnych układających się w zygzak. Ten zygzak to „zęby pumy”, a cała twierdza to jej głowa, która z lotu ptaka wraz z historyczną częścią Cuzco układa się w kształt tego zwierzęcia. Uwierzyliśmy przewodnikom na słowo, podniebne podróże były poza naszym budżetem. Mury obronne to jeden z wielu przykładów niesamowitych zdolności architektonicznych Inków, czyli łączenia wielkich kamieni bez żadnej zaprawy.
Sacsayhuamán
Przedsmak Machu Picchu
Wjeżdżamy do Świętej Doliny Inków (Valle Sagrado de los Incas), gdzie mamy niezły przedsmak Machu Picchu. Pisac to z jednej strony turystyczny targ z pamiątkami dla turystów, a z drugiej niesamowite inkaskie budowle. Trzeba się do nich dostać krętą drogą w górę. Chociaż pogoda trochę pochmurna i deszczowa to chyba jeden z lepszych widoków na tarasy uprawne Inków. Dodatkowo ciemne niebo dodaje temu miejscu tajemniczości. Można powiedzieć, że Pisac to takie trochę bardziej zaniedbana i mniejsze Machu Picchu, gdzie nie trzeba przedzierać się przez tłum zwiedzających. Mimo sporego zachmurzenia zaglądamy we wszystkie możliwe zakątki. Skutek jest taki, że musimy się ukryć przed deszczem w jednym z inkaskich domostw. Na poprawę pogody jednak się nie zanosi, więc do Cuzco i tak wracamy w strugach deszczu. Nie ważne, warto było.
Tarasy uprawne w Pisac
Peruwiańskie przysmaki
Następnego dnia mamy w planie oczywiście kolejne inkaskie ruiny, ale nie tylko. Peru słynie z potrawy zwanej cuy. Cuy to nic innego jak pieczona świnka morska. Widok przed upieczeniem nie jest zbyt apetyczny, ale gotowa potrawa już całkiem smaczna. Jednokrotne spróbowanie wystarczy, szczególnie, że mięsa na tym zwierzątku zbyt wiele nie ma, no i w naszej kulturze to jednak domowa maskotka, a nie jedzenie. Posileni pędzimy jeszcze do przepięknych tarasów w Tipon i chociaż to kolejne ruiny na naszej drodze to jednak każde są inne i czym innym zachwycają.
Cuy
W Świętej Dolinie Inków
Czas wydostać się z Cuzco. Żegna nas pokaz tradycyjnych tańców (również w ramach boleto turistico), ostatni soczek pomarańczowy na miejscowym bazarku i ruszamy głębiej w Świętą Dolinę Inków do Ollantaytambo. To niewielkie miasteczko ze słynnymi ruinami. Po drodze zaglądamy jeszcze do Chinchero. Spragnieni zakupów mogą się tu zaopatrzyć w pamiątki, nas jednak zachwycił przede wszystkim kolonialny kościół (Iglesia de Nuestra Señora de Monserrat ) zbudowany na inkaskich ruinach. Na życzenie i za drobną opłatą kościelny zapala światło, aby można było obejrzeć przepiękne freski na ścianach. Niestety we wnętrzu nie można robić zdjęć, więc pozostały nam tylko wspomnienia panującej tam magicznej atmosfery. Kolejną atrakcją po drodze są Salinas de Maras, czyli nietypowa „fabryka” soli. Tarasy utworzono na zboczu góry, a na nich niewielkie baseniki (saliny). Przez system salin przepływa wysoko mineralizowana woda z podziemnego strumienia. Słońce odparowuje wodę ze zbiorników, a przed kolejnym ich napełnieniem zbiera się skrystalizowaną sól. Podobno pierwsze saliny zostały utworzone już w czasie panowania Inków. Proces produkcji w zasadzie nie zmienił się do dziś.
Salinas de Maras
Tuż obok znajdują się tajemnicze inkaskie laboratoria – Moray. Nietypowe koncentryczne tarasy, gdzie z uwagi na różne natężenie oświetlenia, na każdym poziomie panowała trochę inna temperatura sprzyjająca uprawie różnych roślin. Podobno różnica średnich temperatur na najwyższych i najniższych tarasach sięgała nawet 15°C. Zgodnie z najpopularniejszą teorią Inkowie badali tu wpływ klimatu na rozwój roślin uprawnych. Czemu by nie służyły, zagłębione w ziemi pierścienie wyglądają tajemniczo i imponująco.
Tarasy Moray
W końcu dojeżdżamy do Ollantaytambo. To świetne miejsce na relaks. Turyści przyjeżdżają tu w określonych godzinach, więc rano i wieczorem ulice i miejsca archeologiczne są puste. Znajdujemy uroczy hotelik z pięknym ogrodem i na zmianę spacerujemy, zwiedzamy i cieszymy się relaksem na pachnącym różami patio. To miejsce, gdzie znajdują się jedne z lepiej zachowanych inkaskich ruin z imponującymi blokami nigdy nie ukończonej Świątyni Słońca.
To ostatni przystanek przed kluczową peruwiańską atrakcją. Po udanym relaksie ruszamy do Machu Picchu. Najbardziej obleganego miejsca w Peru. Nikogo chyba nie odstrasza cena biletu i tłumy chętnych. Warto jednak pamiętać również o tych mniej znanych, ale pięknych i ciekawych skarbach Świętej Doliny Inków.
Rady praktyczne:
-
Boleto Turistico del Cusco Integral - bilet obejmujący 16 miejsc turystycznych, w tym wszystkie opisane powyżej. Koszt biletu to 130 PEN, czyli około 150 zł. Ważny przez 10 dni. Aby zwiedzić wszystkie opisane w tekście atrakcje oraz pozostałe miejsca archeologiczne i muzea objęte biletem potrzeba przynajmniej 3-4 dni.
-
Można wykupić również bilety obejmujące kilka atrakcji tzw. Boletos Turisticos Parciales. Do wyboru są 3 opcje (Circuito I, II i III). Koszt każdego biletu to 70 PEN, czyli około 80 zł. Każdy bilet ważny jest 1 lub 2 dni, w zależności od wybranej trasy.
-
Bilety można kupić w Cuzco w Counter Central, Av. El Sol 103 Galerías Turísticas, w Oficina de Información Turística - DIRCETUR (Calle Mantas), oraz w miejscach turystycznych objętych biletem.
- Nie można kupić pojedynczych biletów do poszczególnych miejsc archeologicznych.
Sława i Krzysiek – autorzy bloga
www.pocztowkizpodrozy.pl/ . Niedawno wrócili z blisko trzyletniej podróży dookoła świata. Większość dróg przemierzyli na małych motocyklach. W drodze kronikarzem była Sława, a wszystko na zdjęciach utrwalił Krzysiek. Pokazują jak taka podróż wygląda od podszewki, bez zbędnego koloryzowania.