Udało się! Za nami pierwsza edycja aktywnego kursu turystyki zimowej w Karkonoszach. Naszą trasę zaczęliśmy z przytupem, z Przesieki do schroniska Odrodzenie czekało nas 6,5 km marszu z sumą podejść 645m. Warunki były iście zimowe, spora pokrywa śniegu i temperatura odczuwalna -20℃. Po około 2 godzinach dotarliśmy do schroniska, które miało być naszą bazą na najbliższe dni. Po krótkim zapoznaniu ze sprzętem, żaden z uczestników nie miał jeszcze okazji do zimowego trekkingu, przystąpiliśmy do omówienia planu na ten weekend. Przed nami było blisko 100 km pieszej wędrówki po grani Karkonoszy, czekała na nas:
Śnieżka 1602 m.n.p.m
Wielki Szyszak 1509 m.n.p.m
Dolina Łaby
Łabska Buda 1340 m.n.p.m
Mały Staw 1183 m.n.p.m
Samotnia 1195 m.n.p.m,
Wodospad Podgórnej dla tych, co odważniejszych z wodą o temperaturze około 2 ℃!
Piątek przywitał nas fantastyczną pogodą. Słońce wyłaniało się zza ośnieżonych szczytów a wiatr o prędkości 50km/h tylko delikatnie urywał głowy. Opatuleni od stóp do głów ruszyliśmy na trasę. 9 km niebieskim szlakiem, który wiedzie samą granią. Krótkie, acz dość intensywne podejście i już najwyższy szczyt Karkonoszy był nasz. Jedną z ciekawszych informacji o Śnieżce jest to, że obserwatorium pogodowe na jej szczycie prowadzi od 1880 roku! Dzięki temu i zerowym wpływem działalności człowieka na tamtejszą pogodę jest idealnym miernikiem zmian klimatu. Obserwatorium zostało włączone do Światowego Systemu Stacji Meteorologicznych. Najniższa zamontowana na Śnieżce temperatura to -33,9 ℃, a najsilniejszy wiatr wiał z prędkością 234km/h! Mieliśmy szczęście, że trafiliśmy na wiatr 5x słabszy, choć paru uczestników trzeba było mocniej przytrzymać, żeby nie odlecieli na czeską stronę Karkonoszy.
Posileni, a wiadomo, że w górach pierogi smakują najlepiej, przedzierając się przez zaspy, ruszyliśmy w drogę powrotną do Odrodzenia. Krajobraz zimowych Karkonoszy stopi serca, nawet najbardziej odpornych na piękno piechurów. Widoki są naprawdę bajeczne. Pamiętacie, żeby zabrać ze sobą powerbanki, w zimnie smartphony mają tendencję do rozładowywania się, a te widoki po prostu trzeba uwiecznić!
Sobota przywitała nas nieco bardziej srogą pogodą, brak słońca, mocny wiatr i skojarzenia z Syberią czy Alaską nasuwają się same... Jednak jak mówią Skandynawowie: „nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie”, pełni animuszu wyruszyliśmy na trasę. Ogromne podziękowania dla wynalazcy odzieży technicznej i wodoodpornych membran. W planach mieliśmy szlak otwarty wyłącznie zimą na Wielki Szyszak i Dolinę Łaby. Amatorzy fotografii, właśnie na Dolinę Łaby czekali najbardziej, bezkonkurencyjnie najbardziej spektakularna panorama Karkonoszy. Zatrzymaliśmy się w schronisku Łabska Buda, którego historia sięga polowy XIXw. Budynek został zaprojektowany na zboczu stoku i wyposażony w panoramiczne okna, które wpuszczają masę światła i pozwalaj rozkoszować się pięknymi widokami nawet w najgorszych warunkach. Musimy oddać Czechom, że ich schroniska są jedyni z najlepszych w Europie. Pyszne jedzenie i przytulna atmosfera mogą delikatnie utrudnić powrót na szlak. Nasza grupa była jednak niestrudzona i spragniona dalszej zimowej wędrówki. W końcu czekała na nas najbardziej malownicza część polskich Karkonoszy, Mały Staw z położoną u jego brzegów Samotnią. Pierwsze wzmianki o domku nad Małym Stawem sięgają 1680 roku! Tak, oczy Was nie mylą, historia schroniska ma ponad 350 lat. Obecny budynek stoi u brzegów Stawu od końca XIX w. Jest to miejsce magiczne i na pewno wrócimy tam jeszcze nie raz. Po zmroku wyruszyliśmy na wieczorny rajd w poszukiwaniu ciał niebieskich. Brak działalości człowieka sprawia, że niebo nad Karkonoszami jest niezwykle przejrzyste i nie zanieczyszczone światłem. W Karkonoszch niebo jest kilkadziesiąt razy mniej zanieczyszczone światłem niż w centrach dużych miast. Dzięki temu udało się nam dostrzec konstelację, których na co dzień nie widzimy. Czasem warto spojrzeć w górę, żeby przekonać się jaki niesamowity jest otaczający nas wszechświat.
Tyle o widokach i panoramach. W sobotni wieczór na zmęczonych piechurów czekała schroniskowa sauna, a po niej zdrowotna sucha kąpiel w śniegu. Skok w zaspy śnieżne wymaga sporego samozaparcia, ale udało nam się, w końcu do odważnych świat należy! Amatorów jeszcze większego zimna, czekała ostatnia zaplanowana atrakcja, morsowanie! Wisienką na torcie dla naszej grupy śmiałków była kąpiel w lodowatych wodach Wodospadu Podgórnej. Tego dnia woda miała, bagatela, 2℃. Dla części uczestników była to pierwsza konfrontacja z morsowaniem. Dla wszystkich należy się ogromny podziw i szacunek, brrrr.
Te cztery dni były niezwykle aktywne, zimne i piękne. W trudnych warunkach łatwiej o niesamowite relacje, wspaniałe historie i dużo śmiechu. Pierwszy Aktywny Kurs Turystyki Zimowej udał się nam pierwszorzędnie. Dziękujemy Wam wszystkim i do zobaczenia na szlaku!
Dodaj komentarz