Na jesienny urlop za granicą z roku na rok decyduje się coraz więcej Polaków, bo też oferta organizatorów wypoczynku jest coraz bogatsza. Znajdą w niej coś dla siebie zarówno ci, którzy preferują beztroskie plażowanie i kąpiele morskie, jak i miłośnicy aktywnego spędzania czasu, połączonego z intensywnym zwiedzaniem lokalnych atrakcji czy smakowaniem miejscowej kuchni. Oto nasze propozycje, gdzie wyjechać jesienią.
Spragnionym egzotyki i obcych kultur polecamy ten kraj, zróżnicowany i unikalny pod wieloma względami. Pomiędzy wrześniem a grudniem znajdziemy tu optymalne warunki do zwiedzania i wypoczynku. Temperatury nie są wysokie, do tego trwa pora sucha. Indie to zbyt duży kraj, by poznać wszystkie jego atrakcje w trakcie jednej eskapady. Obowiązkowym punktem programu powinno być Delhi, jedno z najstarszych miast świata, gdzie podziwiać można ogromny meczet Jama Masjid, architekturę z XII wieku oraz liczne świątynie.
fot. Rajarshi MITRA/Flickr
Nie sposób pominąć wizytówki Indii - Tadż Mahal – mauzoleum wzniesionego w XVII wieku przez ówczesnego cesarza jego ukochanej, zmarłej żonie. Warto wziąć udział w uroczystościach religijnych, na przykład w Varanasi – mieście położonym nad Gangesem, znanym z kompleksów szerokich schodów, prowadzących wprost do wody. To właśnie na nich ustawiane są stosy, na których odbywa się rytuał palenia ciał zmarłych. Religijne i kulturowe centrum Indii to przede wszystkim Madurai. Znajduje się tu imponujący architektonicznym rozmachem kompleks świątynny, poświęcony Śiwie i jego małżonce Parwati, ustawiony w legendarnym miejscu ich ślubu. Obiekty kultu mieszkańcy Indii miewają zadziwiające. Przekonasz się o tym chociażby w Karni Mata, leżącej w pobliżu miasta Bikaner świątyni szczura. Tak, te powszechnie tępione u nas stworzenia mogą tam liczyć na specjalne traktowanie, darmowy wikt i schronienie. Jeśli Indie – to oczywiste skojarzenie – herbata. Warto więc wybrać się na którąś z plantacji, np. w okolice Darjeeling, będącego jednocześnie jednym ze znanych indyjskich uzdrowisk.
zdj. frederik_rowing/Flickr
Podróżnicy, którzy cenią sobie obcowanie z przyrodą, koniecznie powinni odwiedzić tropikalne lasy w dolinie Brahmaputry czy sawannę na Wyżynie Dekańskiej. Pasjonatom pływania, eksploracji morskich głębin i relaksu pod palmami polecamy oczywiście raj na ziemi – Goa nad Morzem Arabskim, kuszące turystów szerokimi plażami i gwarancją słonecznej pogody.
Nasza oferta wyjazdów do Indii
To kraj piękny, gościnny, nieodległy od Polski i co ważne – wciąż relatywnie tani. Jesienią panują tu za dnia temperatury rzędu +15°C do +20°C. Dlatego też jest to najwłaściwsza pora dla zwiedzania, szczególnie, że wiele z zabytków znajduje się we wschodniej i centralnej części kraju, gdzie latem trudno wytrzymać z gorąca. Jesień to także okres zbiorów owoców. Wtedy rusza sezon produkcji nowego wina i co za tym idzie – jest sporo okazji do degustacji. Doskonałym pomysłem będzie odwiedzenie Kachetii, gdzie w październiku odbywają się rozmaite festiwale związane właśnie z winobraniem.
zdj. George Mel/Flickr
Wysokogórskie rejony kraju stają się już wprawdzie niedostępne, ale za to niższe partie gór porośnięte lasami liściastymi olśniewają feerią kolorów. To wymarzone warunki dla fotografów i osób rozmiłowanych w obserwacji natury. W tym wszystkich interesujących się birdwatching`iem. Ci powinni udać się na bagna Niziny Kolchidzkiej. Jesienią goszczą tu tysiące ptaków z Syberii i Północnej Europy, które mają tu zimowiska albo przystanek w drodze na Bliski Wschód. Oczywiście, warto zajrzeć do Tbilisi, a po odwiedzeniu stolicy udać się Gruzińską Drogą Wojenną do Stepancmindy, położonej u stóp majestatycznego Kazbeku.
zdj. jagermesh
Niezapomniane widoki i atrakcje czekają na południu Gruzji. Na przykład w Gori, gdzie pamięć o Stalinie jest ciągle żywa i zaowocowała stworzeniem muzeum z licznymi pamiątkami po dyktatorze. Kto raczej nie czuje za nim nostalgii, może wybrać pięknie położoną Mcchetę - dawną stolicę kraju, albo unikatowy kompleks monastyrów Dawid Garedża. Podobno „dobra woda zdrowia doda”, można zweryfikować to stwierdzenie popijając wodę z Borżomi, jednym z najsłynniejszych kurortów uzdrowiskowych byłego ZSRR. I wreszcie prawdziwa gratka - Wardzii - miasto wydrążone w skale.
Kojarzy się zwykle z Che Guevarą, Hemingwayem, starymi samochodami, cygarami i rumem. Zwiedzanie kraju warto rozpocząć od Hawany, odzyskującej swą świetność po czasach zaniedbań. Miasto przyciąga turystów burzliwą historią, klimatycznymi kawiarniami, klubami muzycznymi, muzeami i zabytkami wpisanymi na światową listę dziedzictwa UNESCO.
fot. Gerry Balding/Flickr
Komu mało miejskiej atmosfery, tego urzeknie kolorowy, roztańczony w rytmie salsy Trinidad - prawdziwa perła architektury kolonialnej, jedno z najstarszych miast na Kubie, które do dziś zachowało swój tradycyjny charakter. W pobliżu Trinidadu warto przy okazji zajrzeć do Doliny Cukrowej (Valle de los Ingenios). Do dziś można tu podziwiać pozostałości świetności rezydencji dawnych plantatorów trzciny. Ciekawych kultury i życia codziennego kubańskich kowbojów – vaqueros - przyciągnie na pewno prowincja Camaguey, słynąca z hodowli bydła. Stolicą regionu jest Camaguey, które słynie z gęstej sieci uliczek, z domkami we wszystkich kolorach tęczy. Na miłośników zabytków i zbiorów sztuki czeka Santiago de Cuba, drugie co do wielkości miasto na wyspie, dawna stolica. Obok licznych galerii i muzeów warto zobaczyć tu najstarszy budynek w kraju, czyli Casa de Velasquez, z XVI w. Przy okazji odwiedzin w Santiago nie sposób pominąć leżącego 19 km na północ sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia, ze słynną, drewnianą figurą Matki Boskiej „mestizo” (Metyski), znalezioną w roku 1608 u brzegów Zatoki Nipe. Jest ona patronką Kuby. Jedną z najpiękniejszych krain na całych Karaibach jest Dolina Vinales, w całości wpisano na listę UNESCO.
fot. Romtomtom/Flickr
Jej największą atrakcją są mogotes, monumentalne, samotne skały porośnięte dziką roślinnością. Dolina Vinales to również gratka dla amatorów cygar. To właśnie tu, wśród plantacji rozciągających się na tle górskiego krajobrazu, będą mogli podszkolić się w temacie ich produkcji. Kuba słynie również z pięknych plaż. Najbardziej znana to oczywiście Varadero. Jednak o wiele bardziej urokliwy i mniej zaanektowany przez turystów jest chociażby zamknięty atol Cayo Coco. Przy odrobinie szczęścia jest szansa na ujrzenie rozbrykanych delfinów, na pewno – na udany snorkeling czy kite.
Jesienią kusi przede wszystkim urokami Wysp Kanaryjskich, nazywanych często wyspami „wiecznej wiosny”, ze względu na klimat i sezon trwający tu właściwie przez cały rok. Wybór, którą z nich odwiedzić, może być niełatwy. Może Lanzarote z wulkanicznym, nieco księżycowym krajobrazem i plażami o różnym kolorze piasku - białym, żółtym i czarnym. Jedne dzikie i poza sezonem pustawe, inne typowo turystyczne, z całym dobrodziejstwem infrastruktury. A może Fuerteventura? - najstarsza z wysp archipelagu. Są tu ogromne połacie szerokich piaszczystych plaż uznawanych za najpiękniejsze na całych Kanarach. To idealny wybór również dla amatorów windsurfingu, gdyż wiatr zdecydowanie lubi te okolice. I dla fotografów – zjawiskowe, rudoczerwone pagórki, ciągnące się kilometrami kamieniste równiny, przepiękne klify to doskonały materiał na udane zdjęcia.
fot. cortto/Flickr
Jeśli jednak permanentne plażowanie nie jest twoją pasją, szukasz dodatkowo atrakcji kulturalnych, lokalnych festynów, bez wahania skieruj się ku Andaluzji. Już sama świadomość, że słońce świeci tu 3 tysiące godzin rocznie, a deszczu spada zaledwie 30 cm sprawia, że robi się człowiekowi cieplej i weselej. Uroki tego regionu doceniali osiedlający się tu przed wiekami kolejno Fenicjanie, Grecy czy Rzymianie. Ale najwięcej Andaluzja skorzystała z panowania na tych ziemiach Arabów i Berberów, którzy stworzyli tu zachwycający bogactwem ośrodek kultury. Jego rozliczne ślady są tu na każdym kroku. Czeka tu na ciebie „wielka trójka” pięknych, dumnych i przebogatych w zabytki miast: Sewilla, Kordoba i Granada. Czekają kilometry plaż Costa del Sol czy Costa de la Luz, które nigdy nie zasypiają. Wreszcie – flamenco – które pozwoli jak nic innego zajrzeć w głąb andaluzyjskiej duszy.
fot. Gregorio Puga Bailon/Flickr
Tu naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie. Od dzikiej fauny i flory, rajskich wysp, wyjątkowej kuchni poprzez setki zabytków – świadectw bogatej historii i religii kraju, skończywszy na tętniących życiem miastach, gdzie najlepiej można zrozumieć definicję chaosu. Nie sposób ogarnąć wszystkich atrakcji podczas jednej wyprawy. Trzeba wybierać. Dla tych, którym trudno rozstać się z wyśrubowanym tempem życia, na pewno idealny będzie Bangkok – wielomilionowy, miejski kocioł, wiecznie zakorkowany, gdzie obok wyniosłych drapaczy chmur, luksusowych hoteli stoją zabytkowe sklepy czy kiczowate kapliczki. Jedynie w miarę uporządkowane wydaje się centrum miasta – Rattanakosin, w którym królowie wznosili pałace.
fot. Mike Behnken/Flickr
Dla zainteresowanych życiem duchowym Tajlandczyków – obowiązkowa wizyta w Świątyni Doi Suthep (1053 m n.p.m.), jednym z najświętszych miejsc pielgrzymkowych w kraju. Warto pokonać 290 schodów. Widok ze świątynnego dziedzińca po prostu zapiera dech. 15 kilometrów stąd leży Chiang Mai. Turyści przybywają w te okolice przyciągani egzotyką górskich plemion. Mimo, że po wiekach izolacji cywilizacja sięgnęła też tutaj, zachowało się jeszcze sporo z uroku dawnej stolicy Królestwa Milionów Pól Ryżowych. Do dziś stoją tu urokliwe, drewniane świątynie i cieszą oczy doskonałe wyroby z laki czy ceramiki miejscowych rzemieślników. Kto lubi bliski kontakt z naturą, z pewnością nie pożałuje wycieczki do wioski słoni w Maesa. Przejażdżka na grzbiecie tych olbrzymów nie jest może szczególnie wygodna, ale dostarczy wielu wrażeń. Kto gustuje raczej w urokach flory – powinien skusić się na obejrzenie którejś z plantacji orchidei. Unikalną opcją zwiedzania i przemieszczania się będzie wycieczka kanu po jednej z rzek. Pora na relaks? Idylliczne plaże Tajlandii kuszą oślepiająco białym piaskiem, seledynem wody i cieniem palm. Można wybrać się na Ko Chang, trzecią co do wielkości wyspę Tajlandii, która oprócz relaksu na plaży gwarantuje spotkania z dzikimi zwierzętami i malownicze wodospady.
zdj. shapour bahrami/Flickr
Powstaliśmy w 2012 r. z pasji do podróżowania, dla Was, ludzi aktywnych, ciekawych świata, szukających prawdziwych przeżyć.
Naszą misją jest promowanie turystyki kulturowej, aktywnej i przygodowej, z poszanowaniem lokalnych wartości i obyczajów oraz środowiska naturalnego.
Nasze oferty przygotowane są przez specjalistów i prawdziwych pasjonatów. Stawiamy na wysoką jakość: tylko sprawdzone miejsca, tylko sprawdzeni piloci. Jeśli nie interesują cię wczasy all inclusive – trafiłeś do właściwego miejsca!
Cały nasz zespół łączy miłość do podróży, nie ważne czy na miesiąc, czy tylko na weekend - jeśli tylko masz czas, my pomożemy zrealizować Twoje marzenia.